wtorek, 9 kwietnia 2013

Przepis na życie - Agnieszka Pilaszewska



Przepis na życie to jeden z niewielu seriali, które oglądam. Nigdy nie pomyślałabym, że Agnieszka Pilaszewska tak dobrze sprawdzi się w roli scenarzystki. Polskie seriale zazwyczaj ciągną się w nieskończoność, poruszając niektóre wątki miesiącami. Ten jest przyjemną odmianą i w optymistyczny i zabawny sposób pokazuje rzeczywistość zwyczajnych ludzi. Bezkonkurencyjni są dla mnie Beatka i Żabcia, który pasują do siebie jak pięść do oka i ich kapitalne rozmowy i starsze towarzystwo, które pokazuje, że wiek nie jest przeszkodą dla aktywnego życia, a problemy zdrowotne nie są jedynym tematem do rozmowy.  Dlatego kiedy Agnieszka Pilaszewska postanowiła wydać książkę pod tym samym tytułem co serial, ucieszyłam się z kolejnej dawki pozytywnych wrażeń :)

Anka i Andrzej są małżeństwem od szesnastu lat. W dniu ich rocznicy ślubu rodzina i przyjaciele organizują dla nich przyjęcie – niespodziankę. Zamiast cieszyć się wspólnym szczęściem Andrzej oznajmia żonie, że odchodzi do innej kobiety. Jakby tego było mało Anka traci pracę i nie spodziewa się, żeby cokolwiek miało ją jeszcze zaskoczyć. A jednak… okazuje się, że jest w ciąży. Jej świat wywraca się do góry nogami, a ona nie ma pojęcia co ze sobą począć. Po przetrwaniu kilkudniowej depresji bierze się w garść i zaczyna poszukiwania pracy. W międzyczasie poznaje Maćka, przystojnego architekta, który ochoczo oferuje swoją pomoc. Ich relacja powoli przeradza się w coś poważniejszego, do czasu, kiedy Ance wreszcie udaje się znaleźć pracę. Nie jest to co prawda spełnienie jej marzeń, bo praca na zmywaku do takich raczej nie należy, ale świetna załoga oraz znany i wymagający szef kuchni sprawiają, że wraca jej chęć do życia. Odkrywa również pasję do gotowania, która daje jej poczucie spełnienia i sprawia mnóstwo radości. Z czasem zdaje sobie sprawę, że to właśnie Jerzy, arogancki szef kuchni stawia ją na nogi i daje jej motywację do dalszego działania.

Naprawdę lubię ten serial. Dlatego po książce oczekiwałam o wiele więcej, szczególnie, że i książka, i serial wyszły spod ręki jednej osoby. Rzadko kiedy zdarza się tak, że film jest choćby tak dobry jak książka, a już prawie niemożliwe jest, żeby był lepszy. Tak się dzieje chyba dlatego, że film jest uzupełnieniem tego, co już jest dobre. Tutaj ta kolejność nie została zachowana i to właśnie był błąd.
Przepis na życie odnosi się do pierwszego sezonu serialu, więc tych, którzy liczyli na poznanie zakończenia, muszę rozczarować (w tym samą siebie ;)). Agnieszka Pilaszewska stworzyła bardzo przyjemną historię również na papierze. Czytając miałam przed oczami serialowych bohaterów, dzięki czemu było to dla mnie bardziej autentyczne. Wciągnęłam się już od pierwszych stron, przekonał mnie lekki sposób pisania i fakt, że całość została utrzymana w zabawnym charakterze. Przerywnikami były przepisy kulinarne, które pojawiały się co kilka stron, jednak żaden z nich mnie nie zainteresował, niewiele miało to wspólnego z potrawami, które były przygotowywane w serialu. Tak naprawdę książka jest pozytywna i niełatwo jest znaleźć coś, co przeszkadzałoby w niej. Jest jednak coś, co czyni ją mniej atrakcyjną i spowodowało, że więcej do niej nie zajrzę, a już z pewnością nie sięgnę do kolejnych części. Książka jest wierną kopią serialu, nie ma w niej ani jednej sceny, która nie byłaby znana z ekranu, co akurat mnie bardzo przeszkadzało. Moim zdaniem jest to książka dla tych, którzy dotąd nie poznali Przepisu na życie na ekranie.

Moja ocena: 6/10

4 komentarze :

  1. czytając Przepis na życie miałam wrażenie, jakbym miała przed sobą scenariusz serialu, a nie powiem, żeby mi na tym zależało kupując tą książkę. Zgodzę się z tobą, że w powieści nie pojawiają się żadne nowe wątki. P.s fajna recenzja, miło się to czyta ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. ksiazka 10/10 ! genialna !

    OdpowiedzUsuń
  3. poniewaz sledze dokladnie perypetie aktorow ,, przepis na zycie " nie ,, ciagnie" mnie do przeczytania ksiazki , szczegolnie ze z twojego wpisu wynika ze jest to praktycznie idealne odzwierciedlenie filmu .

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie książka bardzo przeciętna. Ale recenzja bardzo ciekawa ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń