czwartek, 4 kwietnia 2013

Pewnego dnia - Emily Giffin



             Od momentu, kiedy przeczytałam pierwszą książkę Emily Giffin, stała się ona moją ulubioną autorką. Każdą jej powieść czytam jednym tchem, co skutkuje tym, że potem z niecierpliwością wyczekuję miesiącami kolejnych. Dlatego kiedy Pewnego dnia pojawiła się w księgarniach, jeszcze tego samego dnia znalazła się w moich rękach. Przeczytałam ją równie szybko, co poprzednie książki i niestety znów tkwię w okresie oczekiwania na kolejną ;)

                Marianne jest trzydziestosześcioletnią kobietą, która wiedzie perfekcyjne życie, jest scenarzystką znanego serialu, spotyka się z idealnym facetem, Peterem, ma kochających rodziców i oddanych przyjaciół. Do szczęścia brak jej jedynie ślubu, a z czasem, również dziecka...
                Cofnijmy się o osiemnaście lat wstecz. Marianne jest zdolną i lubianą nastolatką. Rodzice są dumni z jej osiągnięć, a ona sama z pasją oddaje się swoim zainteresowaniom. Pewnego dnia razem ze swoją przyjaciółką Janie, urządzają imprezę z okazji ukończenia szkoły. Tam Marianne spotyka Conrada, z którym spędza cały wieczór, a później również noc. Szybko okazuje się, że świetnie się rozumieją, a wspólnie spędzona noc zapoczątkowuje ich związek. Niestety zdają sobie sprawę, że nie ma on racji bytu, ponieważ po wakacjach każde z nich pójdzie własną drogą. Nagle pewnego dnia Marianne odkrywa, że jest w ciąży. Postanawia utrzymać to w tajemnicy, wtajemniczając jedynie swoją matkę i podejmuje decyzję o rozstaniu z Conradem, nie mówiąc mu o ciąży. Przytłoczona ciężarem obowiązku i możliwością podjęcia wymarzonych studiów, rozważa wszystkie ewentualne opcje. Dręczona wyrzutami sumienia decyduje się na najlepsze możliwe rozwiązanie - urodzenie dziecka i oddanie go do adopcji.
                Kirby jest nastoletnią dziewczyną, przed którą rodzice nigdy nie ukrywali, że jest adoptowana. Kocha swoją rodzinę ponad życie, jednak czuje, że różni się od siostry i rodziców. Jest zamknięta w sobie, nieufna, niezdecydowana. Powoli zbliża się do ukończenia szkoły, a co za tym idzie, musi podjąć decyzję o ewentualnym podjęciu studiów, na co gorąco namawiają ją rodzice. Ona sama czuje, że nie jest jej to potrzebne, jednak czuje presję ze strony rodziców i znajomych. Wreszcie postanawia poszukać swoich korzeni, odnaleźć biologicznych rodziców i dowiedzieć się czegoś o sobie. Dlatego w dniu swoich osiemnastych urodzin, dzwoni do agencji adopcyjnej, gdzie otrzymuje adres swojej biologicznej matki. Kilka dni później jest już w Nowym Jorku, stojąc przed drzwiami Marianne. Kiedy ta otwiera jej drzwi, po wzajemnym spojrzeniu na siebie, obie już wiedzą, kim dla siebie są...
                Marianne wraz z Peterem spacerują ulicami Nowego Jorku. Nadszedł moment, w którym Marianne postanowiła w końcu poruszyć temat ich wspólnej przyszłości. Nie spodziewa się jednak, że Peter nie zamierza niczego zmieniać w ich relacji. Wściekła wraca do domu, aby wszystko przemyśleć. Nagle słyszy dzwonek do drzwi. Pewna, że Peter przemyślał sprawę, niechętnie udaje się w kierunku drzwi. Jednak zamiast niego, za drzwiami czeka obca dziewczyna. Tylko jedno spojrzenie w jej oczy wystarcza Marianne, aby zorientować się, że przed drzwiami jej mieszkania stoi jej osiemnastoletnia córka...

                Po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że Emily Giffin jest znakomitą pisarką. Historie przez nią opisywane nie są skomplikowane, ale także nie należą do banalnych. Tylko ona potrafi w sposób ciekawy i intrygujący opisać proste życiowe sytuacje. W tym wypadku porzuciła często wykorzystywany wątek relacji damsko - męskiej, przypominając o dawno zapomnianym - więzi rodzica z dzieckiem i trudami, jakie za sobą niesie. Wspaniała książka przedstawiająca świat z dwóch perspektyw, Marianne i Kirby, dzięki czemu jesteśmy w stanie przez kilka chwil wcielić się w ich role. Niewątpliwą zaletą tej książki jest szczerość widoczna na każdej stronie, która nie pozwala się od niej oderwać. Autorka stworzyła historię unikalną, o poszukiwaniu własnego ja, swoich korzeni i docierania do głęboko skrywanej w nas duszy. Dla mnie Emily Giffin jest mistrzynią słowa zrodzonego z emocji.

Moja ocena: 8,5/10

1 komentarz :

  1. Każda Twoja recenzja oddaje wszystko to co jest najlepsze w opisywanych przez Ciebie książkach, dlatego też z miłą chęcią wchodzę na twój blog, bo wiem, że zawsze nasz czymś zaskoczysz :)

    OdpowiedzUsuń