czwartek, 14 marca 2013

Coś pożyczonego - Emily Giffin



          Długo zastanawiałam się, jaką książką rozpocząć. Nie było mi łatwo wybrać, jednak w końcu zdecydowałam się na Emily Giffin, autorkę, która słowami potrafi oddać nawet najgłębiej skrywane emocje. 

"Urodziłam się piękna". 

            Tym zdaniem rozpoczyna się pierwsza powieść mojej ulubionej autorki, a tym samym moja ulubiona książka. Książka o życiu, relacjach między ludźmi, uczuciach - nie zawsze odpowiednich i odzwajemnionych, o wyborach i poczuciu winy.

Darcy i Rachel poznały się będąc jeszcze dziećmi. Od tamtej pory minęło wiele lat, jednak ich drogi nigdy się nie rozeszły. W momencie, kiedy je poznajemy dobiegają trzydziestki i wciąż są najlepszymi przyjaciółkami. 
Darcy jest energiczną, pewną siebie, przebojową dziewczyną. Zdobywa to, czego chce i realizuje swoje plany i marzenia. Nie boi się mówić co myśli i głośno mówi o swoich potrzebach. Natomiast Rachel jest jej zupełnym przeciwieństwem, być może dlatego dziewczyny tak dobrze się rozumieją i uzupełniają. Rachel w odróżnieniu od przyjaciółki jest spokojną, odpowiedzialną i rozsądną osobą. Bardziej troszczy się o innych, niż o siebie i dba, by swoim zachowaniem nikogo nie urazić. Nie jest asertywna, przez co nie potrafi walczyć o swoje marzenia. Mimo że dziewczyny diametralnie różnią się od siebie, świetnie się dogadują i ich przyjaźń jest dla nich ważniejsza, niż wszystko inne. Do czasu... 
Zbliżają się 30. urodziny Rachel, która jako pierwsza z pary przyjaciółek rozpocznie kolejny etap swojego życia. Z tej okazji Darcy przygotowuje dla niej przyjęcie - niespodziankę, na które zaprasza grono ich wspólnych znajomych. Rachel jest wdzięczna za zorganizowanie imprezy, choć to przyjaciółka gra na niej pierwsze skrzypce. Darcy bawi się tak dobrze, że po krótkim czasie jest już nieprzytomna, dlatego razem ze swoim narzeczonym Dexem i jednocześnie serdecznym przyjacielem Rachel ze studiów, opuszczają przyjęcie. Powoli goście zaczynają się wykruszać, aż jubilatka zostaje sama. Nieoczekiwanie wraca Dexter, który szuka zagubionej torebki Darcy. Zauważa, że Rachel została sama, więc po znalezieniu zguby postanawiają wybrać się na ostatniego urodzinowego drinka. Świetnie się bawią, rozmawiając i żartując wspominają studia prawnicze, na których się poznali i zaprzyjaźnili. Po kilku kolejnych drinkach postanawiają zakończyć wieczór, jednak zamiast każde w swoim mieszkaniu, oboje lądują w łóżku Rachel...
Początkowo oboje uważają wspólnie spędzoną noc za największy błąd i postanawiają o niej zapomnieć. Jednak czas pokazuje, że nie pozostają obojętni wobec siebie i nie potrafią dłużej udawać. Wtedy zaczyna się nie tylko ich romans, ale również pierwsze wybory, decyzje i rozterki...

            Kiedy czytałam opis na tylnej okładce książki, pomyślałam, że będzie to pewnie całkiem przyjemna, ale kolejna, jedna z wielu książek o przyjaciółkach i zdradzie. Dziś wiem, jak bardzo się wtedy myliłam. Coś pożyczonego to najbardziej wiarygodna książka, jaką kiedykolwiek czytałam. Historia Rachel i Darcy jest całkiem prosta, a problem dość banalny - wybór między wieloletnią przyjaźnią a miłością. 
Zanim sięgnęłam po książkę, oceniłam Rachel za jej nielojalne zachowanie względem przyjaciółki, jednak szybko zweryfikowałam swoje poglądy. Okazała się dobrą i skromną osobą, która ceni wartości moralne i przez lata rezygnowała z własnego szczęścia, pozostając w cieniu przebojowej przyjaciółki, być może właśnie dlatego łatwiej usprawiedliwić jej zachowanie. Wewnętrznie rozdarta wreszcie uświadamia sobie, że o swoje marzenia należy walczyć. Pomimo jej zdrady i niewłaściwego zachowania, to nie ona jest czarnym charakterem powieści, a jej przyjaciółka Darcy, co powoduje, że do samego końca czyta się z nadzieją, że skrywany romans Rachel i Dex'a przerodzi się w normalny związek. 
             Mimo że książka nie porusza zbyt skomplikowanego problemu, nie jest typem ogłupiającej historii. Gdzieś między wierszami ukryte są przesłania wynikające z normalnego, codziennego życia. Emily Giffin doskonale oddaje emocje, z którymi zmagają się bohaterowie, tak, że czytając czujemy się jak cisi obserwatorzy sytuacji. Coś pożyczonego przeczytałam jednym tchem i polecam ją zawsze, i każdemu, bo "nikt nie rozumie nas lepiej, niż Emily Giffin".

Polecam również Rachel i Darcy na ekranie w Pożyczonym narzeczonym :)


Moja ocena: 10/10

3 komentarze :

  1. W bardzo fajny i ciekawy sposób napisana recenzja, jak dla mnie ;) Miałem okazję obejrzeć film, który przypadł mi do gustu, ale wygląda na to, że do książki też warto zajrzeć. Po przeczytaniu tego posta widać, że ,,Coś pożyczonego'' to jedna z twoich ulubionych pozycji na półce. Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajna recenzja, oglądałam tylko film a teraz po przeczytaniu powyższego posta z chęcią zabiorę się do lektury " Coś pożyczonego".
    Powodzenia w pisaniu bloga!

    OdpowiedzUsuń
  3. inspirujacy blog :>

    OdpowiedzUsuń