Literatura skandynawska, w
szczególności kryminały, podbiła serca mnóstwa czytelników. Nie wszyscy autorzy
przebili się na stałe, jednak kilka nazwisk przetrwało do dziś. Camilla Läckberg
jest niewątpliwie jednym z tych autorów. Choć od dawna było mi znane jej
nazwisko, nie miałam okazji zapoznać się z jej twórczością. Jakiś czas temu w
księgarniach pojawiły się napisane przez nią przed laty książki w nowej
oprawie, przyznam, że bardzo korzystnej. Czarna
seria od razu zwróciła moją uwagę. Na pierwszy ogień poszła Zamieć śnieżna i woń migdałów, pomyślałam,
że tak krótkie opowiadanie będzie idealne na początek.
Zbliżają
się święta Bożego Narodzenia. Martin, na zaproszenie swojej narzeczonej
Lisette, udaje się na wyspę Valön, aby poznać jej rodzinę. Po przyjeździe
szybko orientuje się, że atmosfera panująca wśród domowników, w niczym nie
przypomina rodzinnej. Senior rodu, Ruben, który po latach ciężkiej pracy stał
się miliarderem, z powodu sędziwego wieku i choroby, musiał zrezygnować z życia
zawodowego. Martin z żalem zauważa, że znajduje się on w centrum
zainteresowania całej rodziny, niestety nie z powodu bliskości, lecz pokaźnej
sumy na koncie. Każdy z domowników stara się jak może, aby zdobyć względy
staruszka i objąć po nim majątek. Jednak Ruben pomimo choroby, nie stracił
bystrości umysłu i nie pozwala wciągnąć się w gierki najbliższych.
Niespodziewanie podczas kolacji senior umiera. Martin, który jest policjantem,
podejrzewa, że jego śmierć spowodował napój, w którym wyczuwa woń migdałów,
zapach cyjanku. Postanawia bliżej przyjrzeć się rodzinie zmarłego. Niestety na
wyspie panuje zamieć śnieżna, która skutecznie odcina jej mieszkańców od reszty
świata. Martin na własną rękę postanawia przesłuchać wszystkich, którzy w tym
czasie znajdowali się w domu. Niestety, wszystko wskazuje na to, że mordercą
jest któryś z domowników…
Tak
jak wyżej wspomniałam, było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Camilli Läckberg.
Być może zbyt wiele oczekiwałam, ale niestety zawiodłam się. Zamieć śnieżna i woń migdałów to krótkie
opowiadanie, niewiele ponad 140-stronicowe, dlatego myślałam, że przeczytam je
w jeden wieczór. Efekt był taki, że po połowie zamknęłam książkę, bo zwyczajnie
byłam znudzona. Dopiero po kilku dniach, dla świętego spokoju, doczytałam
resztę, choć niechętnie. Fabuła jest dość prosta, co zazwyczaj uważam za
pozytywny aspekt książki, jednak w tym wypadku po prostu była nieciekawa. Opisy
były zbyt długie i nie wnosiły do opowiadania niczego nowego. Przez większość
czasu miałam wrażenie, że autorka w kółko pisze o tym samym, wręcz byłam zdziwiona,
że można napisać tyle stron o sytuacji, która niezmiennie opowiada to, co
zostało już napisane. Na szczęście znalazłam też momenty zaskoczenia i
zastanowienia, również w rozwiązaniu zagadki i pomimo nieskomplikowanej fabuły
trzymała w napięciu. Choć pierwsze spotkanie z Camillą Läckberg nie należało do
udanych, to nie zniechęcam się i liczę, że na kolejne nie będę narzekać.
Moja ocena: 4/10
fajnie, że pojawiła się recenzja z innego gatunku. osobiście najbardziej wciągają mnie thrillery/sensacje, ale zgodzę się z tobą, że Camilla Läckberg nie jestem najlepszą autorką tego gatunku... dużo lepiej czyta się Cobena, Stiega Larssona, czy też Tess Gerritsen. Czytając powyższą recenzję odniosłem wrażenie, że książka nie należy do najciekawszych i wątpię w to, że kiedyś do niej zajrzę. Liczę na to, że ,,pójdziesz za ciosem'' i na blogu pojawi się więcej recenzji z tego gatunku :) pozdrawiam, d.
OdpowiedzUsuńzgadzam sie w 100% w komentarzem wyzej umieszczonym :P jednak recenzja jest calkim spoko , pomimo ze nie zachecasz do czytania ksiazki tej autorki obiektywnie ja okreslilas i zrobilas zarys dla kogo ona jest
OdpowiedzUsuńjestem w trakcie czytania ... poki co mam mieszkanie uczucia ..
OdpowiedzUsuńZgodzę się z Tobą- książka nie powala na łopatki, aczkolwiek polecam inne pozycje tej autorki :)
OdpowiedzUsuńinne pozycje tez sa beznadziejne ;/ ;/ ;/
OdpowiedzUsuń