Pewnie nikogo nie zaskoczę, ani
nie będę oryginalna, ale uwielbiam chodzić do kina. Jest to jedna z
przyjemniejszych form spędzania wolnego czasu, dzięki której nie tylko mogę się
zrelaksować, ale też silniej odczuwać emocje przekazywane mi z ekranu. Dlatego
kiedy ponad rok temu w kinie zupełnie przypadkowo wybrałam Igrzyska śmierci, nie wiedziałam jeszcze, że zachwyci mnie nie
tylko film, ale i książka, na podstawie której powstał. Początkowo myślałam, że
być może na mój zachwyt wpłynęły efekty dźwiękowe, czy jakiekolwiek inne, które
serwują nam na wielkich salach kinowych, ale okazało się, że nie. Po obejrzeniu
ich w domu byłam tak samo zafascynowana, jak tamtego popołudnia w kinie.
Jakiś czas temu natknęłam się na
trailery drugiej części trylogii Suzanne Collins – W pierścieniu ognia. Chociaż to tylko kilkadziesiąt sekund, oglądałam
je jak zahipnotyzowana! Dlatego wiedziałam, że dłużej już nie mogę czekać i
zabrałam się za lekturę drugiego tomu ;)
Igrzyska śmierci dobiegły końca,
po raz pierwszy w historii wyłaniając dwójkę zwycięzców. Katniss i Peeta
wracają do Dwunastego Dystryktu, gdzie czekają na nich wspaniałe domy w Wiosce
Zwycięzców. Niestety ich zachowanie na arenie spowodowało podważenie władzy
Kapitolu i jego niezadowolenie oraz napiętą sytuację w poszczególnych częściach
kraju. Aby uspokoić nastroje mieszkańców Panem, Katniss i Peeta wyruszają w
obowiązkowe dla zwycięzców tournée po wszystkich Dystryktach. Presja wywarta na
nich zmusza ich do przekonania społeczności o dobrych intencjach wydarzeń,
które miały miejsce na arenie i udowodnienia poddania Kapitolowi. Niestety nie
zdają sobie sprawy, że na to jest już za późno. Ich zachowanie wywołało burzę
zamieszek w większej części kraju, a symboliczny dotąd kosogłos stał się oznaką
wolności.
Tournée wreszcie dobiega końca. Katniss i
Peeta mogą wrócić do swoich rodzin po trudnej podróży, podczas której musieli
spojrzeć w oczy bliskim poległych na arenie. Kiedy myślą, że ich dramat jest
już przeszłością, los gotuje im kolejną niespodziankę. Wszak zbliżają się
kolejne Igrzyska Głodowe, a dokładniej ich 75. rocznica. Z tej okazji Kapitol
postanowił dostarczyć najbogatszym jeszcze większej rozrywki, niż dotychczas,
bowiem… trybutami mają zostać zwycięzcy z ubiegłych lat. Jak tym razem Katniss
i Peeta będą walczyć o przetrwanie?
Igrzyska śmierci zajęły szczególne miejsce nie tylko na mojej
półce, ale również w mojej pamięci, zachowując swój obraz jako jednej z
najlepszych książek w ostatnim czasie. Niestety, przyzwyczaiłam się już do
faktu, że dalsze losy historii zawarte w kolejnych tomach, zazwyczaj nie
dorównują początkowym. Obawy dotyczące drugiego tomu trylogii Suzanne Collins
pojawiły się zaraz po przeczytaniu pierwszej odsłony twórczości tej pisarki.
Nie miałam wtedy pojęcia, jak bardzo moje obawy były nieuzasadnione.
Igrzyska śmierci w moim odczuciu zostały stworzone z ogromną
starannością i dbałością o szczegóły. Charakter nadany nie tylko postaciom, ale
również sytuacjom przenikał mnie od pierwszych stron książki i trwał jeszcze
długo po jej zamknięciu. Wydawało mi się prawie niemożliwe stworzenie
atmosfery, która przynajmniej w porównywalny sposób oddawałaby klimat tej
historii. Jednak ogromne było moje zaskoczenie, kiedy druga część trylogii
okazała się jeszcze lepsza od poprzedniej. Napięcie pojawia się tu niemal wraz
z otwarciem okładki, a wielość drastycznych sytuacji nie pozwala na swobodny
oddech. Kiedy wydaje się, że nie może być już nic bardziej mrocznego, czy
brutalnego, po kilku stronach doznajemy kolejnej eksplozji i trwa to do
ostatnich stron. Dzięki temu nie sposób znaleźć w tej książce choć odrobiny
nudy, a nadchodzący sen, nieważne jak silny, nie oderwie nas od lektury. Wiele
jest wydarzeń, które w precyzyjny i szczegółowy sposób pokazują okrucieństwo i
brutalność ludzi względem siebie, co prawdopodobnie jest największą zaletą tej
książki i czyni ją wiarygodną, a nie jest to łatwe, jeśli mamy do czynienia z
rzeczywistością science fiction. To, co również świadczy o większej
atrakcyjności tego tomu to fakt, że autorka postanowiła zapoznać czytelnika z
sylwetkami bohaterów. Nie tylko śledzimy na bieżąco ich losy, ale też cofamy
się z nimi w przeszłość poznając najskrytsze zakamarki pamięci oraz wielość
dialogów między postaciami, które również rzucają światło na ich osoby. W ten
sposób Suzanne Collins przybliżyła sylwetki nieco zapomnianych w pierwszym
tomie bohaterów – Gale’a, Prim czy Haymitch’a. I kiedy ze spokojem trwałam w
oczekiwaniu na zakończenie, nastąpił największy z możliwych zwrot akcji.
Myślałam, że to jakiś żart, że brak mi ostatniej strony, nie mogłam uwierzyć,
że ktoś mógł w taki sposób skonstruować zakończenie. Jednak dziś rozumiem,
wiem, że to było bezbłędne posunięcie, w ten sposób autorka przedłużyła życie
tej książki, sprawiła, że po drugiej części naturalną koleją rzeczy jest
niezwłoczne sięgnięcie do ostatniej części trylogii.
Poniżej możecie obejrzeć
trailery W pierścieniu ognia. Myślę,
że kiedy to zrobicie, nie będzie już odwrotu i zachęcą Was one równie mocno jak
mnie. Powiem tylko, że nie była to jedna z najlepszych książek w ostatnim
czasie. Była to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w ogóle.
Moja
ocena: 10/10
źródło: youtube.com
źródło: youtube.com
źródło: filmweb.pl
Nie byłam w kinie od jakiś 2 lat, dżizas :(
OdpowiedzUsuńArgument, że była to jedna z najlepszych książek jakie czytałaś ever ma moc :D
Za czas jakiś chyba będę musiała się rozejrzeć za Igrzyskami i zobaczę cóż to, no co robić, takich Kochana użyłaś argumentów że nie ma rady :)
xoxo
Wow ! Najbardziej przekonala mnie Twoja ocena , bo w dawaniu not jestes bardzo szczera a tu dycha :P pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzytasz w moich myślach bo ostatnio rozmawiałam z znajomymi o książkach jaką tu przeczytać, a ja od dłuższego już czasu bardzo chciałam wziąć się za "Igrzyska śmierci". I tu proszę :) teraz to już muszę.
OdpowiedzUsuńW filmie bardzo podobały mi się detale "tła" dla bohaterów i wydarzeń. Książki zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Na ogół sceptycznie podchodzę do książek, które zostały okrzyknięte "bestsellerami", ale Collins absolutnie mnie przekonała!
OdpowiedzUsuńRazem z Tobą niecierpliwię się już przed premierą kinową drugie części! :)
Po pierwsze chciałbym zauważyć, że podobnie jak Ty lubię spędzać wolny czas w kinie. Po drugie muszę przyznać Ci rację, że saga Suzanne Collins jest świetna! Mimo, że to niekoniecznie mój gatunek książek/filmów, to po przeczytaniu i obejrzeniu 1szej części Igrzysk chyba nieco zmienię swoje upodobania :) Recenzja obszerna, dużo przemyśleń i odczuć nt. książki- duży plus ode mnie za ten wpis! :) pozdrawiam, d.
OdpowiedzUsuńniedosc ze ksiakza jest superwciagajaca to jeszcze nie wydalem na nia fortuny - 28,99 ;]
OdpowiedzUsuńzwiastuny mega <3
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc nie czytałam, ale miałam akurat okazję być w Stanach gdy szał na te książki się zaczął, wszyscy tak polecali że chyba zacznę czytać!
OdpowiedzUsuńJa rownież bloguje, a w moim życiu szykuje się wielka zmiana wyprowadzam się z Gdańska do Nowego Jorku. Na studia. Będę relacjonować moje życie w tym cudownym mieście właśnie na blogu. Mam nadzieję że się spodoba :)
gratuluję! mam nadzieję, że i mi kiedyś uda się tam pojechać, więc z przyjemnością będę podczytywać Twoje zapiski :)
Usuńczekamy na filmowe recenzje :D
OdpowiedzUsuńchyba się nie doczekacie :)
Usuń