Choć nie ograniczam się do
jednego gatunku, czy to w przypadku książek, czy filmów, zawsze chętnie sięgam
po komedie romantyczne. Moje zdziwienie jest niezmiennie ogromne, ponieważ są
osoby, które nie przepadają za tego typu tematyką. Moim zdaniem są to jedne z
najlepszych i najskuteczniejszych polepszaczy humoru. Przyjemna fabuła, humor i
nutka romantyzmu to coś, co po prostu w moim odczuciu nie może się nie podobać.
Oczywiście, co za dużo, to niezdrowo, ale od czasu do czasu, nawet
skondensowana słodycz w postaci 300 stronicowej książki jest niezbędna do
normalnego funkcjonowania w szare i chłodne dni. W ten sposób w moich rękach
znalazła się urocza książka Catherine McKenzie Idealnie dobrani. Na szczęście pierwsze wrażenie i obawa
przesadzonej słodyczy zostały ostatecznie zażegnane, a piękna okładka po
przeczytaniu wywołuje uśmiech na twarzy. Owszem, powiedzenie: „nie oceniaj książki po okładce” jest
prawdziwe, ale babska natura nie pozwala na bagatelizowanie czegoś tak
cieszącego oczy.
Anne jest niczym Ania z
Zielonego Wzgórza. Z bohaterką ulubionej powieści jej matki łączy ją nie tylko
imię, ale również charakterystyczne rude włosy i zielone oczy, talent pisarski
oraz romantyczne usposobienie. Niestety jej związki pozostawiają wiele do
życzenia. Stuart, ostatni z partnerów Anne, również okazuje się być kolejnym
niewłaściwym mężczyzną w jej życiu. Nadzieja na znalezienie tego jedynego maleje
z dnia na dzień. Po bolesnym rozstaniu ze Stuartem, pierwszym krokiem ku nowemu
życiu jest przeprowadzka do nowego mieszkania. Po drodze do niego przypadkowo
znajduje na ulicy wizytówkę agencji Blythe&Company, zajmującej się
kojarzeniem par. Kto by pomyślał, że ludzie poznają się w taki sposób! A
jednak… wizytówka, choć po cichu wyśmiana, ląduje na dnie kieszeni.
Masa nieudanych związków i
zaręczyny najlepszej przyjaciółki Anne wywołują w niej ukłucie żalu. Nie mówiąc
nikomu postanawia odnaleźć ukrytą w mieszkaniu wizytówkę agencji
Blythe&Company i umówić się na rozmowę. Kiedy wreszcie udaje jej się
przejść proces rekrutacyjny (tak, poszukiwanie kandydata na męża to wcale nie
prosta sprawa!), poznaje tajniki, według których kojarzone są pary. Dowiaduje
się, że kiedy wreszcie agencja znajdzie odpowiedniego mężczyznę, poinformuje o
tym Anne telefonicznie. Od tej pory telefon staje się nieodzownym towarzyszem
codziennych zmagań Anne. Wreszcie nadchodzi upragniona chwila, w której
dowiaduje się, że idealny dla niej partner mieszka kilka przecznic dalej...
Pewnie zastanawiacie się, czy Idealnie dobrani to jedna z tych
książek, która choć z zamysłu lekka, niestety nie powala, nie śmieszy i
generalnie trudno w niej znaleźć cokolwiek pozytywnego. Przyznam się, że ja też
się nad tym zastanawiałam, szczególnie, że ostatnio miałam pecha do takich
książek. Cieszę się jednak, że choć moja babska intuicja powinna być
niezawodna, to czasem zawodzi. Dzięki temu na mojej półce znalazła się kolejna
książka, na którą będę spoglądać z sentymentem.
Idealnie dobrani to pierwsza książka Catherine McKenzie na polskim
rynku. Urocza okładka jest wiernym odwzorowaniem wnętrza i zawartej w nim
przesympatycznej i ciepłej opowieści. Została napisana prostym językiem, dzięki
czemu czytanie to czysta przyjemność i nim się obejrzymy, będziemy już na
ostatniej stronie. Autorka zbudowała ciekawą fabułę, ponieważ wykorzystała
wątek, którego dotąd nie spotkałam w innych książkach, a do tego optymizm i
humor, które w niej zawarła uczyniły ją jedną z najbardziej uroczych historii
jakie miałam okazję czytać. Oczywiście, jak to komedia romantyczna, musi być
trochę przewidywalna, nie umniejsza to jednak jej uroku. Z pewnością jest to
jedna z książek przywracających uśmiech na twarzy, tak bardzo potrzebna w tej
szarej i deszczowej porze roku, jaką jest nadchodząca jesień.
Moja ocena : 9/10
Idealnie dobrani to książka niemal idealna, dlatego w dniu takim
jak 22 września, zwiastujący początek jesieni, mam dla Was jej jeden
egzemplarz. Aby go dostać wystarczy w komentarzu pod postem napisać, kiedy najchętniej sięgacie po książkę (podajcie
również mail do kontaktu!) i udostępnić ten wpis na facebooku. Macie czas do piątku, czyli do 27 września do
północy. Nie mogę się doczekać Waszych odpowiedzi!
Od lat fascynuja mnie blogi , w szczegolnosci te o ksiazkach , filmach i wystrojach wnetrz ... sama jednak nie umiem pisac tego typu form przekazywania swoich pogladow innym wiec korzystam z cudzej tworczosci . Na ten blog trafilam zupelnie przypadkiem , dokladnie przejzalam posty - jeden za drugim ... ii .. czuc przeogromna milosc blogerki do ksiazek i tworczosci . Mnie osobiscie to bardzo cieszy bo jest to dla mnie pomoc w spedzeniu wolnego czasu a nie zawsze ma sie ochote na sprt albo spotkanie ze znajomymi . Pozdrawiam serdecznie , zycze samych sukcesow i dodaje sie sama jako jedna z pewnie licznych fanek twojego bloga .
OdpowiedzUsuńdziękuję! :)
Usuńhmmm, kiedy najchętniej sięgam po książkę, hmmm, niech pomyślę...zawsze :)
OdpowiedzUsuńNie sięgam znaczy straciłam wzrok i mogę sobie co najwyżej potrzymać w ręku (tak też widzę jak to zabrzmiało ;)), mam obie ręce w gipsie i cieżko zmieniać strony, jest bieda straszna i wszystkie moje książki spaliłam dla ocieplenia a na nowe nie mam pieniędzy.
Sięgam zawsze i w każdych ilościach bo tak ♥
Teraz właśnie jesień i też czytam coś lekkiego, romantycznego i dziewczyńskiego i dobrze mi z tym :)))
xoxo ♥♥♥
Aj aj aj gapa, maila nie podałam ;/
Usuńlivingwithpepe@gmail.com :)
xoxo
Zawsze chętnie czytam, ale szczególnie w chłodne popołudnia i wieczory. Kiedy deszcz uderza w szyby lubię wejść pod koc razem z książką i w ten sposób spędzić cały dzień. Pewnie za kilka dni taka pogoda będzie normą, więc ta książka pasowałaby jak ulał :)
OdpowiedzUsuńm.kruczek.92@wp.pl
Ciekawy pomysł z konkursem :) Gdyby nie fakt, że książka leży już u mnie na półce, na pewno wzięłabym udział! :)
OdpowiedzUsuńSkoro mówisz, że to druga Ania z ZW, to chyba przeczytam! :D
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja :)
OdpowiedzUsuńz recenzja sie zgadzam jak najbardziej , ksiazke mam juz ,,po,, teraz zostala przekazana dalej :) Mam nadzieje ze pojawi sie film na podstawie ksiazki bo jest urocza i idealna na pierwsza randke :D
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńA ja bym bardzo chciała przeczytać, ta książka jest na mojej liście życzeń :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja przypomniała mi słowa mojej prababki, która oczywiście za młodu wyswatana mawiała, że lepszy pierwszy lepszy kandydat niż samotność przez całe życie :-)
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam tę książkę ( okładkę ) - powiedziałam stanowcze - N I E ... Jak przeczytałam opis na tyle , również powiedziałam N I E , zbyt słodko jak dla mnie i zbyt romantycznie . :|
OdpowiedzUsuńdla mnie max :) ksiazka jestem zachwycona poluja na kolejne tytuly autora
OdpowiedzUsuńNajchętniej czytam wieczorem, przed snem lub w drodze do pracy. W autobusie, kiedy akurat trafiłam na korek (czyli zawsze) mam dla siebie 40 min i nauczyłam się jeździć z książką pod pachą. Jest to moje ulubione 40 min w ciągu całego dnia w pracy. Kiedyś jak zaczytywałam się w S. Kingu to bardzo uwielbiałam czytać go wieczorem. Pamiętam jak razem Z Dannym natrafiłam na pokój 217 i znaleźliśmy tą kobietę. Bałam się później zasnąć a co dopiero zostać sama w domu! :))
OdpowiedzUsuńinapinkenvelope@gmail.com
Ja najchętniej czytam, kiedy chcę się zrelaksować po ciężkim dniu pracy, czy całodziennym sprzątaniu mieszkania. Nic tak nie odpręża jak ciepły kocyk, duży kubek herbaty, no i oczywiście dobra książka! :)
OdpowiedzUsuńdaria zdadzam sie ! ~~
OdpowiedzUsuń