O twórczości Davida
Nichollsa słyszałam wiele – nie zawsze pozytywnego. Nie lubię kierować się
cudzymi opiniami, dlatego postanowiłam sama sięgnąć do jego książek, a pierwszy
w ręce wpadł mi Jeden dzień z Anne Hathaway i Jimem Sturgessem na
okładce. Pomyślałam wtedy, że jest piękna, od razu mnie urzekła. A z drugiej
strony, zastanawiałam się, czy nie będzie to jakaś banalna historia o miłości,
jakich mnóstwo.
Jest 15 lipca 1988 roku. Emma i Dexter poznają się na
imprezie z okazji ukończenia studiów. Ona – intelektualistka w grubych
okularach, zakompleksiona, nieświadoma swojej wartości marzycielka, on –
przystojniak z bogatego domu, niespecjalnie przejmujący się przyszłością,
zupełne przeciwieństwa. I chociaż ona nie jest w jego typie, a on z pozoru jest
tanim podrywaczem, spędzają ze sobą noc. Nie, nie taką, jak się wydaje. Okazuje
się, że świetnie się rozumieją i potrafią rozmawiać o wszystkim. Wydaje im się,
że więcej się nie zobaczą, jednak czas pokazuje, że nie mogą o sobie zapomnieć.
Właśnie wtedy zaczyna się ta wyjątkowa przyjaźń.
Początkowo każde z nich idzie w swoją stronę, ale
mimo to ich przyjaźń wciąż się rozwija. Emma, która marzy o wydaniu własnej
powieści, zatrudnia się w meksykańskiej knajpie, aby móc się utrzymać. Ciężka,
całodzienna praca odbiera jej chęć do życia i sprawia, że Emma popada w
depresję. Natomiast Dexter, który zawsze zdobywał to, czego chciał, znajduje
zatrudnienie jako prezenter telewizyjny. Emma po namowach przyjaciela
postanawia porzucić pracę i rozpocząć karierę nauczycielki, co sprawia jej
ogromną przyjemność. Tak mijają lata, ale „Em i Dex, Dex i Em” (jak sami o
sobie mawiają), bez względu na miejsce zamieszkania czy pracę, wciąż są
najbliższymi przyjaciółmi. Ona poznaje komika Iana, z którym spędza kilka lat swojego
życia. Choć sama uważa go za niespecjalnie śmiesznego, daje jej poczucie
stabilizacji i przede wszystkim – świata poza nią nie widzi. Dex z kolei
spotyka się z prezenterką telewizyjną, a następnie poznaje swoją przyszłą żonę,
Sylvie, która rodzi mu córeczkę.
Mijają lata. Emma zdaje sobie sprawę, że nie chce
ciągnąć swojego związku z Ianem, do którego z każdym dniem czuje coraz mniej.
Dexter nie jest już tak wziętym prezenterem, zaczyna brać narkotyki i zadawać
się z nieodpowiednimi ludźmi. Początkowo Em i Dex spędzają razem wakacje,
dzielą się radościami i troskami, razem się cieszą i wspierają w trudnych
chwilach, z czasem jednak ich relacja zaczyna się zmieniać. Mają sobie coraz
mniej do powiedzenia, żyją innym życiem. Jednak po wielu latach zdają sobie
sprawę, że to właśnie siebie szukali przez całe życie…
Jeden dzień to zdecydowanie jedna z najlepszych książek,
jakie czytałam. Zupełnie mnie zaskoczyła. Piękna historia dwojga ludzi, którzy
przez całe życie szukają szczęścia, jednak nie widzą, że jest tuż obok. Pełna
emocji, błyskotliwych dialogów i przemyśleń bohaterów, którzy mijają się nie
dostrzegając najważniejszego. Zaletą książki jest z pewnością narracja z
perspektyw Emmy i Dexa, którzy 15 dnia lipca każdego roku opowiadają swoje
losy. 20 lat z życia bohaterów powodują, że obserwujemy, jak zmienia się ich
życie, ich charaktery, podejście do życia, priorytety. Zaryzykuję stwierdzenie,
że Jeden dzień to książka idealna, nie brakowało mi w niej niczego. No,
może poza jednym. Czytając naiwnie wierzyłam, że historia Emmy i Dexa będzie
miała szczęśliwe zakończenie, jednak finał zupełnie mnie zaskoczył. Mądra,
wzruszająca, nostalgiczna, skłaniająca do refleksji, ironiczna, po prostu prawdziwa.
„- Dexter, naprawdę bardzo
cię kocham. Bardzo. I pewnie zawsze będę. - jej usta dotknęły jego policzka. -
Ale niestety już cię nie lubię. Przykro mi.”
"Stara, jesteś
cudowna. Jeżeli w ciągu całego twojego życia mógłbym dać ci tylko jeden, jedyny
prezent to pewnie byłaby to pewność siebie. Taki dar pewności siebie. To, albo
świeczki zapachowe."
„ - Tylko obiecaj, że już nie będziesz mnie
zmuszała do seksu.
- To co będziemy robić?
- Wiem, że to głupio zabrzmi – powiedział nieśmiało – ale moglibyśmy zagrać w scrabble’a.”
- To co będziemy robić?
- Wiem, że to głupio zabrzmi – powiedział nieśmiało – ale moglibyśmy zagrać w scrabble’a.”
Moja ocena: 9,5/10
Widziałam tylko film niestety. Jest zdecydowanie godny polecenia, wzbudza wiele rożnych emocji. Skłania do przemyśleń. Z moich doświadczeń wynika, że zazwyczaj filmy nie umywają się do książek. Widziałaś ten film? Jak oceniasz go w odniesieniu do książki? Nie mniej jednak zgadzam się, że jest to urzekająca historia i bardzo chętnie zapoznałabym się z "oryginałem".
OdpowiedzUsuńOglądałam film, ale dopiero po przeczytaniu książki i bardzo mi się podobał, chociaż faktycznie jej nie dorównuje. Czytając więcej wiemy o Emmie i Dexie i bardziej zauważalny jest upływ czasu i zmiany, które ze sobą niesie. Ale jeśli film Cię wzruszył, to do książki przygotuj sobie tuzin chusteczek! :)
UsuńKsiążka "Jeden dzień" jest jedną z tych książek, która na długo pozostanie w mojej pamięci..piękna historia o miłości, do której na pewno jeszcze wrócę. Dla mnie samej jedynym, a zarazem największym minusem tej książki jest jej zakończenie, zakończenie tak różniące się od innych, chociaż z drugiej strony pokazuje, że człowiek potrafi być szczęśliwy, nawet po takiej tragedii jak utrata miłości swojego życia.. Polecam!
OdpowiedzUsuńJuz nie moge sie doczekac kolejnych recenzji ^^ od jutra biore sie za ,,jeden dzien " Dziekuje :)
OdpowiedzUsuńFajnie się czyta tą recenzje ;) Ciekawi mnie, czy ta książka to pozycja wyłącznie dla kobiet, czy facet też będzie miał frajdę z przeczytania ,,Jeden dzień'' ? Pozdrawiam, d.
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem 'Jeden dzień' to akurat raczej pozycja dla kobiet :)
Usuńcytaty wymiataja ^^ wybralas najlepsze ^^
OdpowiedzUsuń