Od momentu,
kiedy przeczytałam pierwszą książkę Emily Giffin, stała się ona moją ulubioną
autorką. Każdą jej powieść czytam jednym tchem, co skutkuje tym, że potem z
niecierpliwością wyczekuję miesiącami kolejnych. Dlatego kiedy Pewnego dnia pojawiła się w
księgarniach, jeszcze tego samego dnia znalazła się w moich rękach.
Przeczytałam ją równie szybko, co poprzednie książki i niestety znów tkwię w okresie oczekiwania na kolejną ;)
Marianne jest
trzydziestosześcioletnią kobietą, która wiedzie perfekcyjne życie, jest
scenarzystką znanego serialu, spotyka się z idealnym facetem, Peterem, ma
kochających rodziców i oddanych przyjaciół. Do szczęścia brak jej jedynie
ślubu, a z czasem, również dziecka...
Cofnijmy się o osiemnaście lat
wstecz. Marianne jest zdolną i lubianą nastolatką. Rodzice są dumni z jej
osiągnięć, a ona sama z pasją oddaje się swoim zainteresowaniom. Pewnego dnia
razem ze swoją przyjaciółką Janie, urządzają imprezę z okazji ukończenia
szkoły. Tam Marianne spotyka Conrada, z którym spędza cały wieczór, a później
również noc. Szybko okazuje się, że świetnie się rozumieją, a wspólnie spędzona
noc zapoczątkowuje ich związek. Niestety zdają sobie sprawę, że nie ma on racji
bytu, ponieważ po wakacjach każde z nich pójdzie własną drogą. Nagle pewnego
dnia Marianne odkrywa, że jest w ciąży. Postanawia utrzymać to w tajemnicy, wtajemniczając
jedynie swoją matkę i podejmuje decyzję o rozstaniu z Conradem, nie mówiąc mu o
ciąży. Przytłoczona ciężarem obowiązku i możliwością podjęcia wymarzonych
studiów, rozważa wszystkie ewentualne opcje. Dręczona wyrzutami sumienia
decyduje się na najlepsze możliwe rozwiązanie - urodzenie dziecka i oddanie go
do adopcji.
Kirby jest nastoletnią
dziewczyną, przed którą rodzice nigdy nie ukrywali, że jest adoptowana. Kocha
swoją rodzinę ponad życie, jednak czuje, że różni się od siostry i rodziców.
Jest zamknięta w sobie, nieufna, niezdecydowana. Powoli zbliża się do
ukończenia szkoły, a co za tym idzie, musi podjąć decyzję o ewentualnym
podjęciu studiów, na co gorąco namawiają ją rodzice. Ona sama czuje, że nie
jest jej to potrzebne, jednak czuje presję ze strony rodziców i znajomych.
Wreszcie postanawia poszukać swoich korzeni, odnaleźć biologicznych rodziców i
dowiedzieć się czegoś o sobie. Dlatego w dniu swoich osiemnastych urodzin,
dzwoni do agencji adopcyjnej, gdzie otrzymuje adres swojej biologicznej matki.
Kilka dni później jest już w Nowym Jorku, stojąc przed drzwiami Marianne. Kiedy
ta otwiera jej drzwi, po wzajemnym spojrzeniu na siebie, obie już wiedzą, kim
dla siebie są...
Marianne wraz z Peterem
spacerują ulicami Nowego Jorku. Nadszedł moment, w którym Marianne postanowiła
w końcu poruszyć temat ich wspólnej przyszłości. Nie spodziewa się jednak, że
Peter nie zamierza niczego zmieniać w ich relacji. Wściekła wraca do domu, aby
wszystko przemyśleć. Nagle słyszy dzwonek do drzwi. Pewna, że Peter przemyślał
sprawę, niechętnie udaje się w kierunku drzwi. Jednak zamiast niego, za
drzwiami czeka obca dziewczyna. Tylko jedno spojrzenie w jej oczy wystarcza
Marianne, aby zorientować się, że przed drzwiami jej mieszkania stoi jej
osiemnastoletnia córka...
Po raz kolejny utwierdziłam się
w przekonaniu, że Emily Giffin jest znakomitą pisarką. Historie przez nią
opisywane nie są skomplikowane, ale także nie należą do banalnych. Tylko ona
potrafi w sposób ciekawy i intrygujący opisać proste życiowe sytuacje. W tym
wypadku porzuciła często wykorzystywany wątek relacji damsko - męskiej,
przypominając o dawno zapomnianym - więzi rodzica z dzieckiem i trudami, jakie
za sobą niesie. Wspaniała książka przedstawiająca świat z dwóch perspektyw,
Marianne i Kirby, dzięki czemu jesteśmy w stanie przez kilka chwil wcielić się
w ich role. Niewątpliwą zaletą tej książki jest szczerość widoczna na każdej
stronie, która nie pozwala się od niej oderwać. Autorka stworzyła historię
unikalną, o poszukiwaniu własnego ja, swoich korzeni i docierania do głęboko
skrywanej w nas duszy. Dla mnie Emily Giffin jest mistrzynią słowa zrodzonego z
emocji.
Moja ocena:
8,5/10
Każda Twoja recenzja oddaje wszystko to co jest najlepsze w opisywanych przez Ciebie książkach, dlatego też z miłą chęcią wchodzę na twój blog, bo wiem, że zawsze nasz czymś zaskoczysz :)
OdpowiedzUsuń