Pomimo pięknej pogody, jaką w
ostatnim czasie raczy nas jesień, niestety i mnie nie ominęła choroba, o którą
teraz naprawdę nie trudno. Jesień kojarzy mi się właśnie z kremem z dyni, korzenną
herbatą czy książką, która w chłodne dni poprawi moje samopoczucie. W takich
chwilach książkowym ratunkiem są dla mnie historie, których pozytywna energia
napełni mnie optymizmem i dobrym nastrojem. Nie
mów nic, kocham cię wydała mi się idealnym wyborem, głównie za sprawą
okładki, która swoim wyglądem nie pozostawiła mi żadnych wątpliwości.
Rachel jest dziennikarką sądową
i pomimo tego, że przekroczyła już trzydziestkę, wciąż czuje się niezależna i
nie ma ochoty niczego zmieniać w swoim życiu. Planowany od dłuższego czasu ślub
z wieloletnim partnerem, Rhysem, nie cieszy jej już i zaczyna zastanawiać się,
czy nie będzie to największy błąd w jej życiu. Pewnego dnia podczas zwyczajnej,
codziennej rozmowy pada zbyt wiele słów, których nie sposób już cofnąć i
dziesięcioletni związek Rachel i Rhysa zostaje zakończony.
Jakiś czas później będąc w
bibliotece, Rachel niespodziewanie spotyka przyjaciela sprzed lat, Bena,
którego poznała będąc jeszcze na studiach. Po kilku spotkaniach przekonuje się,
że nadal jest tym samym mężczyzną, którego poznała przed dziesięciu laty. Dowiaduje
się o nagłej przeprowadzce Bena i kobiecie, którą poślubił, sama natomiast
zwierza mu się z rozstania z Rhysem, którego Ben również miał okazję poznać.
Nieoczekiwanie regularne spotkania uzależniają ich od siebie i zaczynają przeradzać
się w coś więcej, a uczucia sprzed lat wracają ze zdwojoną siłą…
Choć wydawać się może, że jest
to niczym nie wyróżniająca się książka obyczajowa, nic bardziej mylnego.
Przekonała mnie do niej piękna okładka, która wygląda niczym wyjęta z filmu.
Początkowo myślałam, że faktycznie istnieje również film pod tym tytułem i
nawet szukałam na ten temat informacji, niestety na próżno. Jest to jedna z
tych książek, o których warto jedynie wspomnieć, aby podczas czytania odczuwać
większą satysfakcję. Przedstawia piękną i mądrą historię o przeznaczeniu i
przyjaźni między kobietą a mężczyzną przez pryzmat wydarzeń, które następują w
życiu każdego człowieka. Napisana ciepłym językiem powoduje, że naprawdę nie
można się od niej oderwać, a każda kolejna strona utwierdza w przekonaniu jej
wyjątkowości. Choć czytałam ją już jakiś czas temu, jej charakter wciąż powraca
do mnie myślami, dlatego zachęcam Was do jej przeczytania, ponieważ jest to
jedna z najpiękniejszych historii, jakie czytałam.
Moja
ocena: 9,5/10
Również okładka skojarzyła mi się z jakimś plakatem filmowym.
OdpowiedzUsuńHistorią tą mnie wciągnęłaś, aż chce wiedzieć co dalej! :)
Też pomyślałam, że to filmowa okładka i zaczynałam się zastanawiać, kim jest aktor na dolnej fotografii ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za rekomendację, a tobie życzę szybkiego powrotu do zdrowia! Uściski!
dziękuję! :) jesień mnie w tym roku zaskoczyła :)
UsuńKurczę, też bym dała sobie co bądź uciąć, że to plakat z filmu na podstawie książki :)
OdpowiedzUsuńI tak się wkreciąłm, że aż chcę zapytać czy będą na końcu razem...ale wiem że to równie wredne jak wyrwanie ostatnich stron kryminału ;) wiec chyba sama sprawdzę :)
xoxo♥ i zdrówka zdrówka
Kurczę, tak fajnie napisałaś, że chyba sprawdzę jakie jest zakończenie :>!
OdpowiedzUsuńKsiążka jest na prawdę świetna i zasługuje na ocenę, jaką jej przyznałaś :) polecam wszystkim!
OdpowiedzUsuńNie mów nic - tylko pisz! :)) Tym bardziej, że nominowaliśmy Cię do Liebster Blog Award, szczegóły są u Nas na blogu :)
OdpowiedzUsuń